24 lip 2015

SOBOTA, MAJ 21, 2011 (1 część)

Dwie godziny później idę do łóżka. Jest dopiero 01:45. Ona śpi i pozostała w tej samej pozycji, co ją położyłem. Zdjąłem swoje spodnie i T-shirt, i położyłem się obok niej. Jest w stanie śpiączki; to
mało prawdopodobne, że owinie się wokół mnie i dotknie. Waham się przez chwilę, jak ciemność pęcznieje
we mnie, patrzę, jak jej klatka piersiowa unosi się. Oddycham z nią. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Mijają sekundy, minuty, godziny, jak ja obserwuję. Podczas, gdy śpi, ja badam każdy cel jej pięknej twarzy. Jej ciemne rzęsy trzepoczą, gdy śpi, usta ma lekko rozchylone, więc dostrzegam nawet jej białe zęby. Mruczy coś nierozumiale, a jej język wydostaje się na zewnątrz i oblizuje usta. To podniecające, bardzo podniecające.W końcu wpadłem w głęboki sen bez snów.

Jest cicho, gdy otwieram oczy. Jestem na chwilę zdezorientowany. O tak. Jestem w Heathman.
Zegar mówi, ze jest 07:43.
Kiedy ostatni raz spałem tak późno?
Ana.
Powoli odwracam głowę, a ona śpi, naprzeciwko mnie. Jej piękna twarz jest w spoczynku.
Nigdy nie spałem z kobietą. Mam pieprzoną myśl, aby obudzić się obok ponętnej, młodej kobiety, która jest nowa i ma stymulowane doświadczenie. Mój kutas się z tym zgadza.
To nie wystarczy.
Niechętnie wstaję z łóżka. Muszę spalić nadmiar tej...energii. Nie pamiętam, kiedy ostatnio spałem tak dobrze.
W salonie, odpalam laptopa, sprawdzam swój adres e-mail i mam dwie wiadomości. Jedną od Rosa, drugą od Andrei. Jestem rozkojarzony, wiedząc, że Ana śpi w pokoju obok. Zastanawiam się, jak będzie się czuła, kiedy się obudzi. Kac. Ach.
W minibarze znajduję butelkę soku pomarańczowego i wlewam go do szklanki. Ona jeszcze śpi, kiedy wchodzę, jej włosy są rozłożone na poduszce. Jej T-shirt podwinął się trochę do góry, odsłaniając brzuch i pępek. Widok ten, po raz kolejny wzbudza moje ciało.
Przestań stać koło tej śpiącej dziewczyny, kurwa, Grey.
Muszę stąd wyjść, zanim zrobię coś, czego będę żałować. Stawiam szklankę na stoliku przy łóżku, idę do łazienki. Znajduję dwie tabletki Advil w moim zestawie i wrzucam je do soku.
Ostatni raz patrzę na Anastasie Steele i wychodzę, aby pobiegać.
Po powrocie z swojego treningu, zobaczyłem torbę leżącą w salonie. Zerknąłem do niej i zobaczyłem, ze zawiera ubrania dla Any. Z tego, co widzę, Taylor zrobił dobrze i to przed 09:00.
Człowiek jest cudem.
Jej torebka jest na kanapie, gdzie rzuciłem ją ostatniej nocy, a drzwi do sypialni są zamknięte, więc zakładam, że jeszcze śpi.
Jest to ulga. Ślęczę nad menu, decyduję się zamówić coś do jedzenia. Będzie głodna kiedy się obudzi, ale nie mam pojęcia, co będzie jeść, więc zamawiam na śniadanie to, co jest w menu. Jestem informowany ,że potrwa to pół godziny.
Czas obudzić panną Steele.
Chwytając ręcznik i torbę na zakupy, pukam do drzwi i wchodzę. Ku mojemu zadowoleniu, siedzi na łóżku. Tabletki są już wzięte tak, jak i sok.
Dobra dziewczynka.
Blednie, gdy wchodzę do pokoju.
Bądź nieformalny, Grey. Nie chcesz być oskarżony o porwanie.
Zamyka oczy i zakładam, że to dlatego, że jest zakłopotana.
-Dzień dobry, Anastasio. Jak się czujesz?
-Lepiej niż na to zasługuję - mruczy, gdy umieszczam torbę na krześle. Gdy odwraca wzrok na mnie, oczy jej są duże i nieprawdopodobnie niebieskie, ale jej włosy są splątane w bałagan... wygląda oszałamiająco.
-Jak się tu znalazłam? - pyta, jakby bała się odpowiedzi.
Uspokój ją, Grey.
Siadam na brzegu łóżka.
-Straciłaś przytomność, nie chciałem ryzykować skórzanej tapicerki w swoim samochodzie i odwozić cię do domu. Przywiozłem cię więc tutaj.
-Czy położyłeś mnie do łóżka?
-Tak.
-Czy jeszcze raz wymiotowałam?
-Nie - dzięki Bogu.
-Czy mnie rozebrałeś?
-Tak - kto jeszcze by chciał cię rozebrać?
Rumieni się i wreszcie ma jakiś kolor na policzkach. Idealne zęby zagryzają wargi. Stłumiłem jęk.
-My chyba nie... -  szepcze, patrząc na swoje dłonie.
Chryste, o czym ona myśli?
-Anastasio, byłaś w stanie śpiączki. Nekrofilia to nie moja sprawa - mój ton jest suchy. - Lubię swoje kobiety, które czują i odbierają bodźce - wypuściła powietrze z ulgą, co sprawia, że zastanawiam się, czy ona myślała o tym, że jak była już przytomna i obudziła się w łóżku nieznajomego to pomyślała sobie, że pieprzyłem ją bez jej zgody? Może pomyślała właśnie o fotografie. Myśl ta jest niepokojąca. Ale przypominam jej wyznanie ostatniej nocy, że nigdy nie była wcześniej tak pijana. Dzięki Bogu, że nie ma w zwyczaju upijania się.
-Tak mi przykro - mówi, jej głos jest pełen wstydu.
Cholera. Może powinienem iść z nią na łatwiznę.
-To był bardzo zabawny wieczór. Nie zapomnę go - zmarszczka pojawiła się na jej czole.
-Nie było potrzeby mnie śledzić, jak James Bond, który zaoferował najwyższą cenę.
Whoa! Teraz ona jest wkurzona. Dlaczego?
-Po pierwsze, technologia śledzenia telefonów komórkowych jest dostępna w Internecie.
Cóż, głębokie netto...
-Po drugie, moja firma nie inwestuje lub nie wytwarza wszelkiego rodzaju urządzeń nadzoru.
Jestem na fali.
-I po trzecie, jeśli nie bym nie przyjechał, to prawdopodobnie obudziłabyś się w łóżku fotografa i z tego, co pamiętam, nie byłaś zbyt zachwycona jego zalotami.
Mruga kilka razy, a potem zaczyna chichotać.
Śmieje się ze mnie ponownie.
-Z stron jakiej średniowiecznej kroniki której uciekłeś? Mówisz, jak dworski rycerz.
Jest czarująca. Patrzy na mnie... ponownie, a jej brak szacunku jest orzeźwiający, bardzo orzeźwiający.
Jednak nie ma złudzeń, że jestem rycerzem w lśniącej zbroi.
I choć może nie jest na moją korzyść, jestem zmuszony ją ostrzec, że nie mam nic rycerskiego, ani dworskiego.
-Anastasio, ja tak nie uważam. Może mroczny rycerz.
Gdyby tylko wiedziała... Zmieniam temat.
-Czy jadłaś coś wczoraj wieczorem?
Kręci głową.
Wiedziałem!
-Musisz jeść. To dlatego czułaś się tak źle. Szczerze mówiąc, to zasada numer jeden podczas picia.
-Czy masz zamiar nadal mnie karcić?
-Czy ja to robię?
-Tak myślę.
-Masz szczęście, że po prostu cię besztam.
-Co masz na myśli?
-Cóż, jakbyś była moja, to nie byłabyś w stanie usiąść na tydzień po wczorajszym. Nie jadłaś, byłaś pijana, narażasz się na ryzyko. Nie chcę nawet myśleć, co mogło się stać.
Krzywi się.
-Było dobrze. Byłam z Kate.
Niektóre pomoce były.
-A fotograf?
-José trochę poniosło - mówi, odrzucając splątane włosy na jedno ramię.
-Cóż, kiedy następnym razem go poniesie, może ktoś powinien nauczyć go dobrych manier.
-Jesteś zacytowanym dyscypliniarzem - zaskakuje mnie.
-Och, Anastasio, nawet nie masz pojęcia.
Obraz jej przykutej do mojej ławki. Obrany korzeń imbiru wkładam w jej tyłek, więc nie może zacisnąć pośladków, a następnie rozsądnie zastosowuje pasy lub taśmy. Tak ... To by ją nauczyło, aby nie była tak nieodpowiedzialna. Myśl jest niezwykle atrakcyjna.
Patrzy na mnie z szeroko otwartymi oczami, a to sprawia, że jest jej niewygodnie. Potrafi czytać w moich myślach?
Albo po prostu patrzy na ładną twarz.
-Idę wziąć prysznic. Chyba, że chcesz wziąć prysznic pierwsza? - mówię jej, ale ona nadal się gapi. Nawet z otwartymi ustami jest bardzo piękna. Trudno się oprzeć i przyznaję sobie pozwolenie jej dotknąć, śledzę linię policzka swoim kciukiem. Oddycha, gdy dotykam jej miękkich warg.
-Oddychaj, Anastasio - mruczę i informuje ją, że śniadanie będzie tu za piętnaście minut. Nic nie mówi, jej inteligentne usta milczą.
W łazience biorę głęboki oddech i wchodzę pod prysznic. Jestem w połowie, gdy zaznaję strachu odkrycia i ujawnienia.
Elena nie będzie zadowolona.
Stare nawyki.
Ana wciąż tu jest, w moim łóżku, więc nie może mnie znaleźć zupełnie odrażającego. Zauważyłem, sposób jej oddechu, kiedy uwięził się w jej gardle i ten jej wzrok, który badał cały mój pokój.
Tak. Jest nadzieja.
Ale czy ona będzie dobrą uległą?
To oczywiste, że nic nie wie o takim stylu życia. Nie może nawet powiedzieć "kurwa" i "seks" lub cokolwiek. Ona jest całkiem niewinna. Prawdopodobnie została poddana kilku spotkaniom z takimi chłopakami, jak ten fotograf.
Myśl o tym, irytuje mnie.
Może po prostu zapytać ją, czy jest zainteresowana.
Nie będę musiał pokazywać jej, na co zgodziła się.
Zobaczmy, jak oboje zjemy śniadanie.
Spłukałem z siebie mydło, stoję pod strumieniem gorącej wody. Wyłączam wodę i wychodząc z prysznica, chwytam ręcznik. Szybko ubieram się i patrzę w lustro, decydując się na golenie. Śniadanie będzie tu wkrótce, a ja jestem głodny. Szybko myję zęby.
Gdy otwieram drzwi do łazienki, wstaje z łóżka i szuka swoich dżinsów. Patrzy się na mnie. Ma długie nogi i duże oczy.
-Jeśli szukasz dżinsów to wysłałem je do pralni - ona naprawdę ma świetne nogi. Nie powinna ukrywać je w spodniach. Jej oczy są wąskie i myślę, że się zapyta dlaczego, więc jej odpowiadam. -Były całe w wymiocinach.
-Och - mówi.
Tak. "O". Teraz, co masz do powiedzenia, panno Steele?
-Wysłałem Taylora, żeby kupił ubrania, a także buty. Są w torbie na krześle - wskazuję na torbę na zakupy.
Unosi brwi ze zdziwienia.
-Um. Wezmę prysznic - mruczy, a następnie jako w namyśle dodaje:
-Dzięki.
Chwytając torbę, wymija mnie i wchodzi do łazienki, blokując drzwi.
Hmm ... nie mogła dostać się do łazienki wystarczająco szybko.
Daleko ode mnie.
Być może jestem zbyt optymistyczny.
Zniechęcony, szybko się suszę i ubieram. W salonie sprawdzam e-mail, ale nie ma niczego pilnego. Przerywa mi pukanie do drzwi. Dwie młode kobiety wchodzą do pokoju.
Usługa.
-Gdzie chcesz śniadanie, sir?
-Postawcie go na stole.
Wracając do sypialni, łapię ich ukradkowe spojrzenia, ale je ignoruję i czuję się winny, jak wiele żywności zamówiłem. Nigdy nie tego nie zjemy.
-Śniadanie już jest -  mówię i pukam do drzwi łazienki.
-Ooo... w porządku - głos Any brzmi trochę wyciszony.
Powracam do salonu, nasze śniadanie jest na stole. Jedna z kobiet, która ma ciemne oczy, wręcza mi czek do podpisania, a ja wyciągam swój portfel i wyciągam kilka dwudziestek dla nich.
-Dziękuję, panie.
-Wystarczy zadzwonić po obsługę pokoju, jeśli chciałbyś posprzątać po śniadaniu, sir - panna ciemne oczy mówi z zalotnym spojrzeniem, jakby oferowała mi coś więcej.
Mój chłodny uśmiech ostrzega ją.
Siadam przy stole z gazetą, wlewam sobie kawę i na początek jem omlet. Mój telefon brzęczy. Dostaję wiadomość od Elliota.
Kate chce wiedzieć, czy Ana wciąż żyje.
Chichoczę, że przyjaciółka Any tak o niej myśli. To oczywiste, że Elliot nie dał odpoczynku swojemu penisowi po wszystkich wczorajszych pretekstach. Wysłałem wiadomość.
Zdrowo i wesoło;)
Ana pojawia się kilka chwil później. Ma mokre włosy, ubrała dość niebieska bluzkę, która pasuje do jej oczu. Taylor zrobił dobrze. Wygląda pięknie. Skanuje pokój, dostrzega swoją torebkę.
-Cholera, Kate! - wyrywa.
-Ona wie, że tu jesteś i nadal żyje. Pisałem z Elliotem.
Uśmiecha się niepewnie i idzie w kierunku stołu.
-Usiądź - mówię, wskazując na miejsce, które zostało ustawione dla niej. Marszczy brwi na ilość jedzenia na stole, który tylko podkreśla moje winy.
-Nie wiedziałem, co lubisz, więc zamówiłem wszystko z menu na śniadanie - mruczę przepraszająco.
-To bardzo rozrzutne z twojej strony - mówi.
-Tak, owszem - moje winy kwitną. Ale jak zdecyduje się na naleśniki, jajecznicę z boczkiem i syrop klonowy, wybaczę sobie. Dobrze będzie, jak zobaczę ją jedzącą.
-Herbaty? - pytam.
-Tak, proszę - mówi między kęsami. Była oczywiście głodna. Biorę mały czajnik z wodą. Uśmiecha się słodko, kiedy zauważa herbatę Twinings English Breakfast.
Muszę złapać oddech,, gdy patrzę na jej twarz. To sprawia, że jestem niespokojny.
To daje mi nadzieję.
-Bardzo wilgotne są twoje włosy - zaobserwowałem.
-Nie mogłam znaleźć suszarki do włosów - mówi zakłopotana.
Zachoruje.
-Dziękuję za ubrania - dodaje.
-To przyjemność, Anastasio. Ten kolor pasuje do ciebie.
Patrzy w dół na swoje palce.
-Wiesz, naprawdę powinnaś nauczyć się przyjmować komplementy.
Być może... ale dlaczego? Jest wspaniała w subtelny sposób.
-Powinnam oddać ci pieniądze za te ubrania.
Co?
Patrzę na nią.
-Już dałeś mi książki, których, oczywiście, nie mogę zaakceptować. Ale zwrócę ci je.
Kochanie.
-Anastasio, uwierz mi, mogę sobie na to pozwolić.
-Nie o to chodzi. Dlaczego kupiłeś je dla mnie?
-Bo mogę - jestem bardzo bogatym człowiekiem, Ana.
-Mogę nie oznacza, że powinieneś - jej głos jest miękki, ale nagle zastanawiam się, czy ona wyglądała tak przeze mnie i widziałem swoje najmroczniejsze pragnienia.
-Dlaczego wysłałeś mi książki, Christianie?
Bo chciałem zobaczyć cię jeszcze raz...
-Cóż, kiedy zostałaś prawie przejechana przez rowerzystę, a ja trzymałem cię, chciałaś mnie pocałować.. - zatrzymuję się, przypominając tę chwilę, jej ciało dociskane było do mojego. Cholera. Szybko wyrzucam to z pamięci.
-Czułem, że jestem winien przeprosiny i ostrzeżenie. Anastasio, nie jestem tego rodzaju człowiekiem, który lubi serca i kwiaty. Nie bawię się w romanse. Moje upodobania są bardzo osobliwe. Powinnaś mnie omijać. Jest coś w tobie, ale to niemożliwe, abyś się dalej mnie trzymała.
-To nie rób tego - szepcze.
Co?
-Nie wiesz, co mówisz.
-Oświeć mnie.
Jej słowa powędrowały prosto do mojego fiuta.
Kurwa.
-Nie żyjesz w celibacie? - pyta.
-Nie, Anastasio, nie żyję w celibacie - a jeśli chcesz dać mi cię związać, to ja ci to udowodnię teraz.
Jej oczy rozszerzają się, a jej policzki są różowe.
Och, Ana.
Muszę jej to pokazać. To jedyny sposób, by się dowiedziała.
-Jakie są twoje plany na najbliższe dni? - pytam.
-Mam już dzisiaj pracę od południa. Która jest godzina? - krzyknęła w panice.
-Jest dopiero po dziesiątej. Masz dużo czasu. Co z jutrem?
-Kate i ja zamierzamy rozpocząć pakowanie. Jedziemy do Seattle w następny weekend, a ja pracuję u Claytona cały ten tydzień.
-Masz już miejsce w Seattle?
-Tak.
-Gdzie?
-Nie pamiętam adresu. W dzielnicy Pike Market.
-Nie jest daleko ode mnie. - dobre! -Więc, zamierzasz szukać pracy w Seattle?
-Już ubiegam się w paru miejscach o staż. Czekam na razie.
-Złożyłaś podanie także w mojej firmie, tak jak ci sugerowałem?
-Hmm, nie.
-A co jest złego w mojej firmie?
-W twojej firmie czy u ciebie? - podniosła brew do góry.
-Śmieje się pani ze mnie, panno Steele? - nie mogę ukryć rozbawienia.
Oh, trenuje radość... wyzwanie irytującej kobiety.
Bada swój talerz.
-Chciałbym ugryźć tę wargę -  szeptam, bo to prawda.
Jej twarz zastyga i kręci się w fotelu. Pochyla się do mnie, oczy ma pełne zaufania.
-Dlaczego nie zrobisz tego? - mówi cicho.
Och. Nie kuś mnie, kochanie. Nie mogę. Jeszcze nie.
-Bo nie zamierzam cię dotknąć, Anastasio. Przynajmniej do czasu, dopóki nie będę miał na to twojej pisemnej zgody.
-Co to znaczy? - pyta.
-Dokładnie to, co mówię. Muszę ci coś pokazać, Anastasio - więc wiesz, w co się pakujesz.
-O której kończysz pracę tego wieczoru?
-O ósmej.
-Cóż, możemy udać się do Seattle dziś wieczorem lub w najbliższą sobotę na obiad do mnie, a zapoznam cię wtedy z faktami. Wybór należy do ciebie.
-Dlaczego nie możesz mi powiedzieć teraz?
-Bo cieszę się z śniadania w twoim towarzystwie. Gdy cię oświecę, prawdopodobnie nie będziesz chciała mnie więcej widzieć.
Marszczy brwi, gdy przetwarza sobie to, co powiedziałem.
-Dziś wieczorem - mówi.
Whoa. To nie będzie trwało długo.
-Podobnie jak Ewie, spieszono ci do zjedzenia jabłka z drzewa - śmieję się.
-Czy śmieje się pan ze mnie, panie Grey? - pyta.
Patrzę na nią zmrużonymi oczami.
Dobrze, kochanie, prosiłaś się o to sama.
Wyjmuję swój telefon i naciskam szybkie wybieranie do Taylora. Odpowiada niemal natychmiast.
-Panie Grey.
-Taylor. Będę potrzebował Charlie Tango.
Patrzy na mnie uważnie, gdy dokonuję ustaleń zabrania EC135 do Portland.
Pokażę jej, co mam na myśli... a reszta będzie zależała od niej. Może wrócić do domu. Muszę poinformować Stephana, mojego pilota, by był w gotowości, aby mógł zabrać ją z powrotem do Portland, jeśli zdecyduje się nie mieć nic więcej wspólnego ze mną. Mam nadzieję, że nie jest to przypadek.
Olśniło mnie, jestem zachwycony, że mogę zabrać ją do Seattle Charlie Tango.
To będzie pierwszy raz.
-Pilot będzie czuwał w pogotowiu od 22:30 - potwierdzam Taylora i rozłączam się.
-Czy ludzie zawsze robią to, co im powiesz? - pyta i słychać dezaprobatę w jej głosie . Czy mnie teraz beszta? Jej zdanie jest irytujące.
-Zwykle, jeśli chcą utrzymać swoje miejsca pracy - nie pytaj, jak traktuję swoich pracowników.
-A jeśli nie zrobią tego, co chcesz? - dodaje.
-Och, mogę być bardzo przekonujący, Anastasio. Musisz zakończyć swoje śniadanie. A potem odwiozę cię do domu. Przyjadę po ciebie o ósmej do Claytona, kiedy skończysz. Polecimy do Seattle.
-Polecimy?
-Tak. Mam helikopter.
Jej usta otwierają się, tworząc małe 'o'. To miła chwila.
-Polecimy helikopterem do Seattle? - szepcze.
-Tak.
-Dlaczego?
-Bo mogę - uśmiecham się. -Skończ śniadanie.
Wydaje się być zaskoczona.
-Jedz! - mój głos jest bardziej stanowczy. -Anastasio, nie lubię marnowania jedzenia... Jedz.
-Nie mogę zjeść tego wszystkiego - patrzy na wszystko, co jest na stole i czuję się winny jeszcze raz. Tak, tutaj jest zbyt wiele jedzenia.
-Jedz, co masz na talerzu. Jeśli byś wczoraj coś zjadła wieczorem, nie byłoby nas tutaj.
Patrzy na mnie z ukosa, jej widelec krąży po talerzu i w końcu znajduje się w jej ustach.
-Co jest takiego śmiesznego?
Kręci głową i wkłada ostatni kawałek naleśnika w swoje usta, a ja staram się nie śmiać. Jako kiedykolwiek, zaskakuje mnie. Jest niewygodna, nieoczekiwana i rozbrojona. Naprawdę chce mi się śmiać.
-Dobra dziewczynka - mruczę. -Zabiorę cię do domu, kiedy wysuszysz włosy. Nie chcę, żebyś była chora. Musisz nabrać sił na dzisiejszy wieczór. Na to, co mam ci do pokazania.
Nagle wstaje od stołu i muszę się powstrzymać od powiedzenia jej, że nie ma uprawnień.
Ona nie jest twoja uległą... jeszcze, Grey.
W drodze powrotnej do sypialni, zatrzymuje się przy kanapie.
-Gdzie spałeś w nocy? -  pyta.
-W swoim łóżku - z tobą.
-Och.
-Tak, to była też dla mnie nowość.
-Nieuprawianie seksu...
Powiedziała to słowo... i pojawiają się na jej policzkach rumieńce.
-Nie.
Jak mogę jej powiedzieć to, to brzmi dziwnie, nie?
Po prostu powiedz jej, Grey.
-Spanie z kimś - nonszalancko zwracam swoją uwagę z powrotem na tabelę sportową o wczorajszym meczu, gdy ona znika w sypialni.
Nie, to nie brzmi dziwnie w ogóle.
Cóż, mam randkę z panną Steele. Nie, to nie randka. Musi wiedzieć o mnie. Wziąłem długi oddech i napiłem się tego, co zostało z mojego soku pomarańczowego. Zapowiada się bardzo ciekawy dzień.
Cieszę się, kiedy słyszę szum suszarki do włosów i jestem zaskoczony, że robi to, co jej powiedziałem.
Czekam na nią, dzwonie do kamerdynera, aby przywiózł mój samochód z garażu i sprawdzam jeszcze raz adres w Google Maps. Następnie, dostaję od Andrei wiadomość, w której wysłała do mnie NDA poprzez e-mail. Jeśli Ana chce, żebym ja oświecił, to musi zachować buzię na kłódkę. Mój telefon brzęczy. To Ros.
Gdy mówię przez telefon, Ana wychodzi z sypialni i podnosi swoją torebkę. Ros mówi o Darfurze, ale moja uwaga skupia się na pannie Steele. Grzebie w swojej torebce i cieszy się, gdy znajduje gumkę do włosów.
Jej włosy są piękne. Bujne. Długie. Grube. Leniwie zastanawiam się, jakby wyglądała w warkoczu. Związuje włosy w kucyk i zakłada kurtkę, a potem siada na kanapie, czekając, aż skończę rozmawiać.
-Dobra, niech tak będzie. Informuj mnie na bieżąco o postępach - kończę swoją rozmowę z Ros.
-Gotowa do pracy? - pytam Anę. Kiwa głową. Łapię kurtkę i kluczyki od samochodu i podążam za nią do drzwi. Zerka na mnie przez długie rzęsy, gdy idziemy do windy, a usta rozciągają się w uśmiechu. Moje wargi drgają w odpowiedzi.
Co do cholery ona mi robi?
Winda przybywa, a ja pozwoliłem jej wejść pierwszy. Naciskam przycisk pierwszego piętra i drzwi zamykają się.
W ramach windy, jestem całkowicie niej świadomy. Jej słodki zapach atakuje moje zmysły... oddycha i zerka na mnie.
Cholera.
Ona gryzie wargę.
Robi to celowo. Na ułamek sekundy jestem zagubiony w jej hipnotyzującym i zmysłowym spojrzeniu. Znowu ja gryzie.
Jest mi ciężko.
Natychmiast.
Chcę ją.
Tutaj.
Teraz.
W windzie.
-Och, pieprzyć formalności - te słowa pochodzą z nikąd i instynktownie łapię ją i przypieram do ściany. Ściskam ją za ręce i przypinam je nad jej głową tak, że nie może mnie dotykać, a raz, że jest bezpieczna. Moje usta szukają i znajdują jej.
Jęczy mi w usta. Wreszcie mogę ją spróbować. Smakuje miętą, herbatą i sadem. Smakuje tak samo dobrze, jak i wygląda. Dobry Panie. Tęsknię za nią. Łapię jej podbródek, pogłębiając pocałunek, a jej język dotyka mojego...zwiedza go. To uczucie. Całuje mnie.
O, Boże. Jestem w niebie.
-Ty. Jesteś. Taka. Słodka - mruczę do jej ust, zupełnie, jakbym był pod wpływem alkoholu.
Winda zatrzymuje się i drzwi zaczynają się otwierać.
Opanuj się kurwa, Grey.
Odsuwam się od niej i stoję poza jej zasięgiem.
Ciężko oddycha.
Jak i ja.
Kiedy ostatnio straciłem kontrole?
Trzech mężczyzn w garniturach dołączają do nas.
Patrzę na plakat, który jest powyżej przycisków w windzie, oznaczający zmysłowe przeceny w butikach w ten weekend.
Spoglądam na Ana i biorę wydech.
Uśmiecha się.
Moje wargi drgają jeszcze raz.
Co do cholery ona ze mną robi?
Winda zatrzymuje się na drugim piętrze i mężczyźni wychodzą, zostawiając mnie sam na sam z panną Steele.
-Umyłaś zęby -  obserwuję ją z ironicznym rozbawieniem.
-Wzięłam twoją szczoteczkę - mówi, oczy jej błyszczą.
Oczywiście, że wzięła... i z jakiegoś powodu, uważam, że to miłe, zbyt miłe. Stłumiłem swój śmiech.
-Och, Anastasio Steele, co ja mam z tobą zrobić? - biorę ją za rękę, drzwi windy otwierają się na parterze, a ja mruczę pod nosem:
-Co jest z tymi windami?
Samochód czeka w jednej z zatok w przedniej części hotelu. Kamerdyner chodzi niecierpliwie. Otwieram drzwi dla Any, która jest cicha.
Nie wybiega.
Mimo że skoczyłem na nią w windzie.
Powinienem coś powiedzieć o tym, co się tam stało, ale co z tego?
Przepraszam?
Co ty do cholery ze mną robisz?
Uruchamiam samochód i zdecydowałem się, że im mniej mówi, tym lepiej. Kojący odgłos “Flower Duet” wypełnia samochód i zaczynam się relaksować.
-Czego słuchamy? - pyta Ana, gdy skręcam w Southwest Jefferson Street. Mówię jej i pytam się jej, czy to lubi.
-Christianie, to jest wspaniałe.
Moje imię na jej ustach wydaje się być dziwną rozkoszą. Mówi to z około pół tuzina razy i za każdym razem jest inaczej. Dziś w muzyce jest coś dziwnego. To wspaniale, że lubi ten kawałek. To jeden z moich ulubionych. Rozpromieniłem się. Oczywiście przeprosiła mnie za wybuch w windzie.
-Chcesz to usłyszeć jeszcze raz?
-Oczywiście - dotykam ekranu dotykowego, aby odtworzyć muzykę.
-Lubisz muzykę klasyczną? - pyta, gdy przekraczamy Fremont Bridge i wpadamy na łatwą rozmowę o moim guście w muzyce. Chociaż rozmawialiśmy, to odebrałem telefon na głośnomówiący.
-Grey - odpowiadam.
-Panie Grey, tutaj Welch. Mam kilka ważnych informacji - o, tak. Szczegóły o fotografie.
-Dobrze. Przyślij mi je na mój e-mail. Coś jeszcze?
-Nie, proszę pana.
Naciskam przycisk rozłączania, a muzyka jest z powrotem. Oboje słuchamy teraz surowego brzmienia King of Leon. Ale to nie trwa długo, bo znowu ktoś nam zakłóca.
Co do cholery?
-Grey - przystawiam telefon do ucha.
-NDA zostało wysłane do pana, panie Grey.
-Dobrze. To wszystko, Andrea.
-Miłego dnia, proszę pana.
Ukradkiem spojrzałem na Anę, aby zobaczyć, czy przysłuchiwała się rozmowie, ale patrzy na krajobrazy Portland. Podejrzewam, że jest uprzejma. Trudno utrzymać oczy na drodze. Chcę patrzeć na nią.
Ma piękny dekolt. Chciałbym ją całować rozpoczynając od ucha, a kończąc na ramieniu.
Cholera. Wiercę się w fotelu. Mam nadzieję, że zobowiązuje się do podpisania NDA i weźmie to, co mam do zaoferowania.
Gdy dołączamy do I-5, mam inne połączenie.
To Elliot.
-Cześć, Christian. Zaliczyłeś wczoraj laskę?
Och ... gładki koleś, gładki.
-Witaj Elliot. Jestem na głośnomówiącym, i nie jestem sam w samochodzie.
-Kto jest z Tobą?
-Anastasia Steele.
-Cześć, Ana!
-Witaj, Elliot - mówi.
-Słyszałem wiele o tobie - Elliot mówi.
Cholera. Co on słyszał?
-Nie wierz w słowa Kate - odpowiada dobrodusznie.
Elliot śmieje się.
-Teraz odwożę Anastasię do domu. Przyjechać po ciebie? - wtrącam się.
Nie ma wątpliwości, Elliot będzie chciał zrobić szybki wypad.
-Pewnie.
-Do zobaczenia wkrótce - odkładam słuchawkę.
-Dlaczego upierasz się, nazywając mnie Anastasia? - pyta.
-Bo to jest twoje imię.
-Wolę Ana.
"Ana" jest zbyt codzienne i zwyczajne dla niej. I zbyt dobre.
W tej chwili wiem, że odrzuci mnie, kiedy przyjdzie, będzie trudno jej podjąć decyzję. Nawet nie znam tej dziewczyny, ale chcę ją poznać.
Może dlatego, że nigdy nie goniłem kobiet.
Grey, uzyskaj kontrolę nad sobą i przestrzegaj zasad, w przeciwnym razie to wszystko przejdzie do gówna.
-Anastasio - mówię, ignorując jej spojrzenie. -To, co wydarzyło w windzie, to nie powtórzy się już.
Nic nie mówi, gdy parkuję pod jej mieszkaniem. Zanim może mi odpowiedzieć, ja wysiadam z samochodu, obchodzę go i otworzyłem jej drzwi.
Kiedy kroczymy przez chodnik, daje mi przelotne spojrzenie.
-Podobało mi się to, co wydarzyło się w windzie - mówi.
Podobało? Jej wyznanie zatrzymuje mnie. Jestem mile zaskoczony ponownie małą panną Steele.
Gdy idzie po schodach do drzwi, muszę za nią nadążać.
Elliot i Kate patrzą, gdy wchodzimy. Siedzą przy stole jadalnym w słabo wyposażonym pokoju, jak przystało na studentów. Jest kilka pudełek obok regału. Elliot wygląda na spokojnego i w pospiechu nie wychodzi, co mnie zaskakuje.
Kavanagh podskakuje i patrzy na mnie krytycznie, gdy przytula Anę.
Co ona ma zamiar zrobić z tą dziewczyną?
Wiem, co chcę zrobić, aby jej...
Gdy Kavanagh trzyma ją na dystans, mam pewność; może ona też dba o Anę.
-Dzień dobry, Christianie - mówi tonem chłodnym i protekcjonalnym.
-Panna Kavanagh - chcę jej coś powiedzieć sarkastycznego, gdy w końcu pokazuje zainteresowanie swojej przyjaciółki, ale trzymam język za zębami.
-Christianie, ma na imię Kate - Elliot mówi z lekkim podrażnieniem.
-Kate - mruczę, chcę być uprzejmy. Elliot przytula Anę, trzymając ją na chwilę zbyt za długo.
-Cześć, Ana - mówi, uśmiechając się.
-Cześć, Elliot - bełkocze.
Dobra, to staje się nie do zniesienia.
-Elliot, lepiej już idź - odrywam jego ręce od niej.
-Oczywiście - mówi, uwalniając Anę, chwyta Kavanagh i całuje ją.
O, kurwa.
Ana ogląda ich dosyć niewygodnie. Nie winię jej. Ale kiedy zwraca się do mnie, patrzy na mnie z zmrużonymi oczami.
Co ona myśli?
-Na razie, mała - mruczy Elliot, łkając nad Kavanagh.
Koleś, wykazują pewną godność, na miłość boską.
Ana rumieni się i przez chwilę nie wiem, czy to ze względu Elliota i Kate lub...
Do diabła! To jest to, co chce.
Nie lubię romansów, kochanie.
Kosmyk jej włosów wydostał się i bez namysłu schowałem go za ucho. Mój kciuk dotyka jej miękkich warg, które chciałbym pocałować. Ale nie mogę. Nie, dopóki nie będę miał jej zgody.
-Na razie, mała - szeptam, a jej twarz promienieje w uśmiechu -Będę po ciebie o ósmej - niechętnie odwracam się i otwieram drzwi. Elliot idzie za mną.
-Człowieku, potrzebuję snu - Elliot mówi, jak tylko jesteśmy w samochodzie. -Ta kobieta jest żarłoczna.
-Naprawdę... - mój głos ocieka sarkazmem. Ostatnią rzeczą, którą chcę, to uderzyć go za jego popisywanie.
-Jak z tobą, gorąca strzało? Czy ona rozerwała twoją wiśnię?
Uderzyłem go w bok.
-Pieprz się.
Elliot się śmieje.
-Człowieku, jesteś jednym spiętym sukinsynem - nakłada czapkę Soundersów na twarz i śpi w fotelu.
Podkręcam głośność muzyki.
Śpij bezpośrednio, Lelliott!
Tak. Zazdroszczę swojemu bratu: jego łatwość z kobietami, jego zdolność do snu... i fakt, że nie jest sukinsynem.

José Luis Rodríguez był sprawdzany za posiadanie marihuany. Nie był w ewidencji z policją za molestowanie seksualne. Może w nocy byłby pierwszy, jeśli bym nie interweniował. I chuj pali trawkę? Mam nadzieję, ze nie pali wokół Any. I mam nadzieję, ze ona nie pali.
Otworzyłem e-mail Andrei, wysłała NDA do drukarki w moim gabinecie w domu w Escala. Ana będzie musiała podpisać, zanim pokażę jej swój pokój zabaw. W chwili słabości czy pychy, a może bezprzykładnego optymizmu, nie wiem, gdzie mam wypełnić jej imię i adres w swojej standardowej umowie uległej i muszę wysłać do druku.
Słyszę pukanie do drzwi.
-Hej, gorąca strzało. Chodźmy się przejść - Elliot mówi przez drzwi.
Ach... dziecko obudziło się z drzemki.
Zapach sosny, świeżej wilgotnej ziemi i późnej wiosny jest balsamem dla moich zmysłów. Ten zapach przypomina mi o zuchwałych dniach mojego dzieciństwa, biegnąc przez las z Elliotem i swoją siostrą, Mia pod czujnym okiem naszych rodziców adopcyjnych. Spokojna, swobodna przestrzeń... skrzypią suche igły sosny pod stopami.
Tutaj mogłem zapomnieć.
Tutaj była ucieczka od moich koszmarów.
Elliot gada tylko od czasu do czasu, odchrząkuję mu. Sprawiam, że droga wzdłuż kamienistego wybrzeża Willamette mojego umysłu oddala się do Anastasii. Po raz pierwszy od dawna, mam słodkie poczucie oczekiwania. Jestem podekscytowany. Doszłem do swojego wniosku?
Wyobrażam jej spanie przy mnie, delikatna i mała... i mój kutas drga z oczekiwaniem. Mógłbym obudzić ją i pieprzyć ją ówcześnie, co byłoby nowością.
Będę pieprzyć ją w czasie.
Będę pieprzyć ją z jej inteligentnymi i zakneblowanymi ustami.

U Claytona jest cicho. Ostatni klient wyszedł pięć minut temu. Czekam, bębniąc swoimi palcami w swoje uda. Cierpliwość nie jest moją mocną stroną. Nawet długa wędrówka z Elliotem dziś, nie zwilżyła mojego niepokoju. Ma kolację z Kate tego wieczoru w Heathman. Dwie daty na kolejne noce nie są w jego stylu.
Nagle światło zamigotało wewnątrz sklepu, drzwi się otworzyły i wyszła Ana w łagodnym wieczorze Portland. Moje serce zaczyna uderzać. To jest to: albo początek nowego związek lub początek końca. Żegna młodego człowieka, który za nią jest.
To nie jest ten sam człowiek, którego spotkałem ostatnią razą, kiedy tu byłem, to ktoś nowy. Idzie w kierunku samochodu, on patrzy na jej tyłek. Taylor rozprasza mnie poprzez ruch, aby wyjść z samochodu, ale nie pozwalam mu. To jest moja decyzja. Kiedy wychodzę z samochodu, trzymając otwarte drzwi dla niej, nowy facet zamyka drzwi i już nie patrzy na pannę Steele.
Jej wargi krzywią się w nieśmiałym uśmiechu, gdy podchodzi. Włosy ma związane w koński ogon.
-Dobry wieczór, panno Steele.
-Panie Grey - mówi. Jest ubrana w czarne dżinsy... ponownie dżinsy. Wita Taylora, kiedy wchodzi na tylne siedzenie samochodu.
Gdy jestem przy niej, zapinam ją, gdy podczas Taylor kieruje się na pustą drogę i wiezie nas na lądowisko dla helikopterów Portland.
-Jak było w pracy? - pytam, ciesząc się dotykiem jej dłoni.
-Bardzo długo - mówi, jej głos jest ochrypły.
-Tak, to był długi dzień dla mnie.
To było piekło czekać na nią kilka godzin!
-Co robiłeś? - pyta.
-Poszedłem na wycieczkę z Elliotem - jej ręka jest ciepła i miękka. Spogląda w dół na nasze palce i łączy je. Kciukiem zataczam kółka na jej kostce. Oddycha, jej oczy patrzą na mnie. W jej oczach widzę tęsknotę i pragnienie... i jej poczucie oczekiwania. Mam tylko nadzieję, że zaakceptuje moją propozycję.
Na szczęście, jazda na lądowisko jest krótka. Kiedy wysiadamy z samochodu, biorę znowu jej rękę. Wygląda trochę na zakłopotaną.
Ach. Zastanawia się, gdzie może być śmigłowiec.
-Gotowa? -  pytam. Kiwa głową i prowadzę ją do budynku w kierunku windy. Daje mi szybkie znaczące spojrzenie.
Pamięta pocałunek z rana, ale... ja też.
-To tylko trzy piętra - mruczę.
Gdy stoimy w środku, wyobrażam sobie to, jak pieprzę ją w tej windzie każdego dnia. Ciekawe, czy zgodzi się na moją propozycję.
Na dachu jest Charlie Tango, nowy przybył z Boeing Field, jest dobrze przygotowany i gotowy do lotu, choć nie ma śladu Stephana, który go tutaj przywiózł. Ale Joe, który prowadzi lądowiskiem dla helikopterów w Portland, jest w małym biurze. Salutuje, gdy go widzę. Jest starszy od mojego dziadka, i to, co on nie wie o lataniu, nie jest warte poznania: poleciał Sikorsky S z Korei do ewakuacji ofiar wypadków.
-Oto twój plan lotu, panie Grey - Joe mówi, jego chropowaty głos zdradza jego wiek. -Wszystkie zewnętrzne kontrole są sprawdzone. Jest gotowy i czeka, proszę pana.
-Dziękuję, Joe.
Szybko spoglądam na Anę, która mówi mi, że jest podekscytowana... i ja też jestem. Jest to kolejny pierwszy raz.
-Chodźmy -  biorę ją za rękę ponownie i prowadzę Anę na lądowisko do Charlie Tango. Do najbezpieczniejszego Eurocoptera w swojej klasie. To moja duma i radość. Trzymam otwarte drzwi dla Any: ona rozgląda wnętrze i wspinam się za nią.
-Tam - rozkazuję, wskazując na przednie siedzenie pasażera. -Usiądź. Nie dotykaj niczego - jestem zdumiony, kiedy to robi.
Siada w fotelu, bada szereg instrumentów z mieszaniną podziwu i entuzjazmu.
Kucając obok niej, podpinam ją do uprzęży, starając się nie wyobrażać sobie jej nagiej, gdy to robię. Robię to trochę dłużej, niż jest to konieczne, ponieważ może to być moja ostatnia szansa, aby być tak blisko niej. Moja ostatnia szansa, aby wdychać jej słodki, sugestywny zapach. Gdy dowie się o moich upodobań, może uciec... z drugiej strony, może przyjmie mój styl życia. Możliwości te wywołują w moim umyśle przytłoczenie. Patrzy na mnie z uwagą,jest tak blisko... tak piękna. Naprężam ostatni pasek.
Nigdzie nie pójdzie. Nie na godzinę, co najmniej.
Tłumiąc swoje podniecenie, szepczę:
-Jesteś bezpieczna. Nie uciekniesz - Ona wdycha powietrze.
-Oddychaj, Anastasio - dodaję i pieszczę jej policzek. Trzymam jej podbródek, pochylam się i całuję ja szybko.
-Lubię te pasy - mruczę. Chcę jej powiedzieć, że mam inne skórzaste sprzęty, w których chciałbym ją zobaczyć, zawieszoną pod sufitem. Ale zachowuję się, siadam i zapinam pasy.
-Załóż je - wskazuję na zestaw słuchawkowy przed Aną. -Jestem na wszystkich inspekcjach wstępnych kontroli - wszystko na niej dobrze wygląda. Naciskam gaz do 1500 obrotów na minutę, transponder do oporu, a
Pozycja Beacon on. Wszystko jest ustawione i gotowe do pracy.
-Czy wiesz, co robisz? - pyta ze zdziwieniem. Informuję ją, że jestem w pełni wykwalifikowanym pilotem od czterech lat. Jej uśmiech jest zaraźliwy.
-Jesteś ze mną bezpieczna - uspokajam ją i dodaję: -No i lecimy - puszczam do niej oczko.
-Czy jesteś gotowa? - pytam i nie mogę uwierzyć, jak bardzo jestem podekscytowany mieć ją obok siebie.
Kiwa głową.
Rozmawiam z wieżą i zwiększam przepustnicę do 2000 obrotów na minutę. Kiedy już mam dane odjazdu, robię swoje ostateczne kontrole. Temperatura oleju jest na 104. Dobrze. Zwiększam ciśnienie do kolektora 14, silnik do 2500 rpm i wyciągam z powrotem na gazie. Jakim eleganckim ptakiem jest... Charlie Tango unosi się w powietrzu.
Anastasia sapie, gdy ziemia znika pod nami, zachwycona ogląda światła Portland. Wkrótce spowija ciemność. Jedyne światło emanuje z przyrządów przed nami. Twarz Any jest oświetlona przez czerwony i zielony blask, gdy spogląda w noc.
Dla mnie to jest komfort. Nic nie może mi zaszkodzić tutaj.
Jestem bezpieczny i ukryty w ciemności.
-Skąd wiesz, że jesteś na dobrej drodze? - pyta Ana.
-Tutaj - wskazuję na panel. Nie chcę zanudzać jej, mówiąc o zasadach lotów według wskazań przyrządów, ale faktem jest, że te wszystko urządzenia, które mamy przed sobą, prowadzą nas do naszego celu: wskaźnik położenia, wysokościomierz, VSI i oczywiście GPS. Mówię jej o Charlie Tango i w, co on jest wyposażony nocą.
Ana patrzy na mnie zdziwiona.
-Na dachu budynku, w którym mieszkam, znajduje się lądowisko. Tam właśnie lecimy.
Patrzę na panel, sprawdzam wszystkie dane. To jest to, co kocham: kontrolę, bezpieczeństwo i dobrobyt swojego uzależniona od swojego opanowania technologii przed sobą. -Jeśli latasz w nocy, latasz ślepo. Musisz ufać przyrządowi -  mówię jej.
-Jak długo będzie trwała ta ucieczka? - pyta, trochę tchu.
-Mniej niż godzinę. Wiatr jest na naszą korzyść - spoglądam na nią ponownie. -Wszystko w porządku, Anastasio?
-Tak- mówi nagle dziwnym głosem.
Czy ona jest zdenerwowana? A może żałuje swojej decyzji, aby być tu ze mną. Myśl jest niepokojące. Nie daje mi szansy. Jestem rozproszony przez kontrolę ruchu lotniczego na chwilę. Następnie, jak to jest w zachmurzeniach, widzę Seattle, w oddali latarnię płonącą w ciemności.
-Spójrz, tam - Ana uwagę kieruję do jasnych świateł.
-Czy zawsze imponujesz kobietom w ten sposób? - przychodzę z nimi i latam helikopterem?
-Nigdy nie latałem z dziewczyną, Anastasio. To kolejny pierwszy raz dla mnie. Czy jesteś pod wrażeniem?
-Jestem onieśmielona, Christian - szepcze.
-Szok? - mój uśmiech jest spontaniczny. Pamiętam, gdy Grace, moja matka, głaskała mnie po głowie, gdy czytałem głośno o przyszłym królu.
-Christianie, jesteś wspaniały. Jestem onieśmielona, kochany chłopcze.
Miałem siedem lat i dopiero niedawno potem, zacząłem mówić.
-Jesteś tak... kompetentny - Ana nadal mówi.
-Dziękuję, panno Steele - moja twarz rozgrzewa się z przyjemnością w jej nieoczekiwanej pochwale. Mam nadzieję, że nie zauważy tego.
-Na pewno cieszysz się tym - mówi trochę później.
-Czym?
-Lataniem.
-To wymaga kontroli i koncentracji - te dwie cechy najbardziej mnie cieszą. -Jak mógłbym tego nie kochać? Chociaż giding jest moim ulubionym.
-Giding?
-Tak. Dla laików szybownictwo,. Szybowce i śmigłowce, latam jednym i drugim.
Może powinienem zabrać ją na giding?
Coraz dalej od siebie, Grey.
I od kiedy bierzesz kogoś do szybowca?
Od kiedy zabieram kogoś do Charlie Tango?
ATC przenosi mnie na tor lotu, zatrzymując moje zbójeckie myśli, gdy zbliżamy się do przedmieścia Seattle. Jesteśmy blisko. A ja jestem bliżej wiedząc, czy jest to mrzonka, czy nie. Ana wpatruje się w okno, oczarowana.
Nie mogę oderwać oczu od niej.
Proszę, powiedz tak.
-Wygląda dobrze, nie? - pytam, tak, żeby się obróciła i widzę jej twarz. Uśmiecha się -Będziemy tam w ciągu kilku minut - dodaję.
Nagle atmosfera w kabinie przesuwa się i mam więcej zwiększonej jej świadomości.
Oddychając głęboko, wdycham jej zapach i wyczuwam oczekiwanie. Ana. Ręka.
Gdy schodzimy, kieruję Charlie Tango przez centrum miasta w kierunku mojego domu Escala i moje tętno się zwiększa. Ana zaczyna się wiercić. Jest nerwowa, zbyt. Mam nadzieję, że nie ucieknie.
Gdy lądowisko dla helikopterów wchodzi do widoku, biorę głęboki oddech.
To jest to.
Lądujemy sprawnie i wyłączam się, oglądając łopaty wirnika i się zatrzymuje. Wszystko to, co możemy usłyszeć jest biały szum w naszych słuchawek, gdy siedzimy w milczeniu. Zdejmuję swoje słuchawki, a następnie zdejmuję Any
-Jesteśmy już - mówię cicho. Jej twarz jest blada, w blasku światła, jej oczy świecą.
Słodka pani jest piękna.
Odpinam swoją uprząż i docieram do jej.
Ona przygląda się mi. Ufnie. Młodo. Słodko. Jej zapach jest prawie pyszny.
Czy mogę z nią to zrobić?
Jest dorosła.
Może podejmować własne decyzje.
A ja chcę, żeby patrzyła na mnie w taki sposób, jakby mnie znała...
-Nie musisz robić nic, czego nie chcesz zrobić. Wiesz o tym? - ona musi to zrozumieć. Chcę jej zgody.
-Nigdy bym nie podejmowała tego, czego bym nie chciała zrobić, Christianie - brzmi szczero i chcę wierzyć jej. Z tych słów, w mojej głowie dzwoni, wysiadam ze swojego miejsca i otwieram drzwi, a następnie skaczę na lądowisko. Biorę ją za rękę, gdy wychodzi z samolotu. Wiatr smaga włosy wokół jej twarzy, a ona wygląda niespokojnie. Nie wiem, czy to dlatego, że jest tu ze mną, sam na sam, czy to dlatego, że jesteśmy na wysokości trzydziestu metrów. Wiem, że ma się tutaj zawroty głowy.
-Chodźmy - owijam swoje ramię wokół niej, aby uchronić ją przed wiatrem, prowadzę ją do windy.
Jesteśmy zarówno spokojni, gdy robimy krótką podróż do penthouse. Ma na sobie bladą zieloną koszulę pod swoja czarną kurtką. Pasuje to do niej. Włączam w pamięci błękity i zielenie w jej ubraniach, będę jej je kupował, jeśli zgodzi się na moje warunki. Powinna być lepiej ubrana. Jej oczy spotykają się w lusterku windy, gdy otwierają się drzwi do mojego mieszkania.
Przestępuje ze mną próg, korytarz i dochodzimy do salonu.
-Czy mogę zabrać twoja kurtkę? - pytam. Ana potrząsa głową, podkreślając, że chce ją zatrzymać
Kurtkę.
Ok.
-Czy chcesz się napić? - muszę się napić, aby podtrzymać swoje nerwowe strony.
Dlaczego jestem tak zdenerwowany?
Bo chcę ją...
-Idę po kieliszek białego wina. Chciałabyś do mnie dołączyć?
-Tak, proszę - mówi.
W kuchni zrzucam kurtkę i otwieram lodówkę z winem. Sauvignon Blanc byłby dobrym lodołamaczem. Wyciągając sprawne Pouilly, oglądam Anę przez drzwi balkonowe. Kiedy odwraca się i wraca do kuchni pytam, czy będzie szczęśliwa z winem, które sama wybierze.
-Nie wiem nic na temat wina, Christianie. Jestem pewna, że to będzie dobre - brzmi stosownie.
Cholera. To nie idzie dobrze. Czy jest przytłoczona?
Wlewam w dwa kieliszki i idę tam, gdzie stoi, w środku mojego salonu, patrząc co nieco barankiem ofiarnym. Wygląda na zagubioną.
Jak ja…
-Tutaj - podaję jej kieliszek i natychmiast bierze łyk, zamykając oczy na oczywistą aprecjację wina. Kiedy opuszcza kieliszek, jej usta są wilgotne.
Dobry wybór, Grey.
-Jesteś bardzo spokojna i nie masz nawet rumieńców. Anastasio, czy jesteś głodna?
Kręci głową i bierze kolejny łyk. Może jest w potrzebie płynnej odwagi.
-Masz dużo tutaj miejsca - mówi, jej głos jest nieśmiały.
-Dużo?
-Dużo.
-To dużo - nie ma kłótni z tym . To jest więcej niż dziesięć tysięcy stóp kwadratowych.
-Grasz? - patrzy na fortepian.
-Tak.
-Dobrze?
-Tak.
-Oczywiście, że tak. Czy jest coś, czego nie możesz zrobić dobrze?
-Tak... kilka rzeczy.
Gotować.
Opowiadać żartów.
Jestem wolny i łatwo rozmawiam z pociągającymi mnie kobietami.
-Chcesz usiąść? - pokazuje na kanapę. Energiczny ukłon mówi mi, że chce. Biorę ją za rękę, prowadzę ją tam, siada, dając mi szelmowskie spojrzenie.
-Co jest tak zabawne? - pytam, gdy siadam obok niej.
-Dlaczego dałeś mi Tessa d'Urberville?
Och. Gdzie są te dzieje?
-Dobrze wiem, że podoba Ci się Thomas Hardy.
-Czy to jedyny powód?
Nie chcę jej mówić, że ma moje pierwsze wydanie i, że jest to lepszy wybór niż Jude the Obscure.
-Wydawało się to właściwe. Mogłem wysłać ci inny ideał, jak nie prawdopodobniej wysoką Anioł Clare lub poniżyć Cię całkowicie przy Alec d'Urberville - moja odpowiedź jest wystarczająco zgodna z prawdą i ma pewną ironię. To, co mam jej do zaproponowania, podejrzewam, że będzie bardzo daleko od jej oczekiwań.
-Jeśli istnieją tylko dwie możliwości, wezmę próbę dewaluowania - szepcze.
Cholera. Czy to nie jest to, co chcesz, Grey?
-Anastasio, zatrzymaj gryzienie wargi, proszę. To bardzo rozprasza. Nie wiesz, co mówisz.
-To dlatego, że tu jestem - mówi, zęby pozostawiają małe wgniecenia na dolnej wardze.
Rozbraja mnie, zaskakując na każdym kroku. Mój kutas się z tym zgadza.
Jesteśmy gotowi do pościgu na tej transakcji, ale zanim poznamy szczegóły, muszę pójść po NDA. Przepraszam ją i udaję się do swojego gabinetu. Umowa i NDA są gotowe na drukarce.
Pozostawiam umowę na swoim biurku, nie wiem, czy my kiedykolwiek się do tego zabierzemy. Zszywam NDA razem i wracam z powrotem do Any.
-Jest to umowa o nieujawnianiu - kładę go na stoliku przed nią. Wygląda na zdezorientowaną i zaskoczoną.
-Mój prawnik kładzie nacisk na to - dodaję -Jeśli wybierasz się do opcji drugiej, poniżenie, musisz podpisać.
-A jeśli nie chcę tego podpisać?
-Wtedy to Anioł Clare zrobi wysokie ideały przez większość książki i tak - i nie będę w stanie cię mógł dotykać. Wyślę cię do domu z Stephanem i postaram się w swojej mocy o tobie zapomnieć. Ta umowa pójdzie do dupy.
-Co ta umowa oznacza?
-Oznacza to, że nie możesz ujawniać niczego na nasz temat.
Szuka coś po mojej twarzy, a ja nie wiem, czy jest zdezorientowana i niezadowolona.
To może przejść w oba kierunki.
-Ok. Podpiszę - mówi.
Dobrze, było łatwo. Podaję jej mój Mont Blanc, a ona kładzie pióro na linii podpisu.
-Czy nie jesteś nawet w stanie to przeczytać? - pytam, jest nagle zirytowana.
-Nie.
-Anastasio, należy zawsze czytać przed podpisaniem - jak może być tak głupia? Jej rodzice niczego ją nie nauczyli?
-Christianie, czego nie rozumiem, jest to, że nie dowiedzą się o nas. Nawet Kate. Więc to nie jest istotne, czy podpiszę umowę czy nie. Jeśli to znaczy tak wiele dla Ciebie, to w porządku. Podpiszę.
Ona ma odpowiedź na wszystko. To orzeźwiające.
-Punkt dobrze wykonany, panno Steele - zauważam sucho.
Szybkim, dezaprobatycznym spojrzeniem, podpisuje.
-Czy to oznacza, że będziemy się kochać dzisiaj, Christianie?
Co?
Ja?
Kochać się?
Och, Grey, niech wyprowadź ją z tym od razu.
-Nie, Anastasio, nie. Po pierwsze, ja się nie kocham. Ja pieprzę się ostro.
Wstrzymuje oddech. To się się jej wydaje.
-Po drugie, jest dużo więcej roboty papierkowej. I po trzecie, nie wiadomo jeszcze, co będziesz o tym sądziła. Możesz stad wybiec z krzykiem. Chodź, pokażę ci mój pokój zabaw.
Jest zakłopotana, marszczy brwi.
-Chcesz grać na konsoli Xbox?
Śmieję się głośno.
Och, kochanie.
-Nie, Anastasio, nie Xbox, nie PlayStation. Chodźmy - ofiaruję jej rękę, którą bierze chętnie. Prowadzę ją przez korytarz i na górę, gdzie zatrzymujemy się przed drzwiami do mojego pokoju zabaw. Moje serce łomocze w klatce piersiowej. To jest to. Płać lub grać. Czy kiedykolwiek była tak zdenerwowana? Zdając sobie sprawę, moje pragnienia zależą od przełomu tego przycisku, otwieram drzwi i w tym momencie muszę ją uspokoić.
-Możesz odejść w każdej chwili. Helikopter jest w trybie gotowości, aby zabrać cię kiedy będziesz chciała. Możesz zatrzymać się na noc i wrócić do domu o poranku. Decyduj.
-Po prostu otwórz te cholerne drzwi, Christianie - mówi z upartą wypowiedzią i krzyżuje ramiona.
Nie chcę, żeby ich otwierać. Nigdy nie czułem się tak narażony.Nawet w rękach Eleny... i wiem, że to dlatego nic nie wie na temat stylu życia.
Otwieram drzwi do mojego pokoju zabaw.
Moje bezpieczne miejsce.
Jedyne miejsce, gdzie jestem naprawdę sobą...

KONIEC 1 CZĘŚCI...
***
Witam :)
Boże, jak mnie tu dawno nie było :)
Dodaję następny rozdział w 1 części, bo ten rozdział ma aż ponad 35 rozdziałów(!) i musiałybyście czekać na rozdział chyba do poniedziałku. Nie chciałam tego, bo wiele osób się już pyta, kiedy dodam następny rozdział. Jestem w trakcie tłumaczenia 2 części i mam nadzieję, że wyrobię się do niedzieli - poniedziałku. W niedzielę mam urodziny, więc nie wiem czy znajdę czas. Zobaczymy!
Życzę miłego czytania! :*
Jeżeli są jakieś błędy, lub nieporozumienia - przepraszam!
Przeczytałeś/aś - skomentuj!!!

1 komentarz :

  1. Wspaniały i długi :) Dzięki, że tłumaczysz i czekam z niecierpiliwością na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń