29 sie 2015

PONIEDZIAŁEK, MAJ 23, 2011 (2 CZĘŚĆ)

Siedząc okrakiem na niej raz jeszcze, łapię za rąbek jej koszulki i podwijam ją. Ale zamiast jej zdjąć, zostawiam ją na jej oczach: skuteczna opaska.
Wygląda fantastycznie, rozplanowana i związana. 
-Mmm, robi się coraz przyjemniej. Idę po coś do picia - szeptam i całuje ją. Ona sapie, gdy wstaję z łóżka. Wychodzę z jej pokoju, drzwi zostawiam lekko uchylone i wchodzę do salonu w celu zabrania butelki wina.
Kavanagh patrzy na mnie, siedzi na kanapie, brwi marszczy w zaskoczeniu.
Nie mów mi, że nigdy nie widziałaś półnagiego mężczyzny, Kavanagh, bo nie wierzę.
-Kate, gdzie znajdę kieliszki, lód i korkociąg? - pytam, ignorując jej zgorszony wyraz.
-Um. W kuchni. Wezmę je dla Ciebie. Gdzie jest Ana?
Ach, obawia się o swoją przyjaciółkę. Dobra.
-Ona jest trochę skrępowana w tej chwili, ale chce się napić - biorę butelkę chardonnay.
-O, widzę - Kavanagh mówi, a ja idę za nią do kuchni. Wręcza mi korkociąg i kieliszki oraz z lodówki bierze tackę z lodem.
-Mamy jeszcze się pakować. Wiesz, Elliot pomaga nam w przeprowadzce - jej głos jest krytyczny.
Otwieram wino.
-Wystarczy umieścić lód w kieliszkach - wskazuję swoim podbródkiem na dwa kieliszki. - To chardonnay. Jest bardziej do picia z lodem.
-Pomyślałam o podaniu czerwonego wina facetowi - mówi, kiedy wlewam wino.
-Czy mam przyjść i pomóc Anie z ruchem(co?) - jej oczy są jak lampa błyskowa. Ona robi wyzwanie.
Zamknij ją teraz, Grey.
-Nie. Nie możesz - mój głos jest obcięty. Jej wargi są cienkie,odwracam się, by opuścić kuchnię, ale przed tym łapię dezaprobatę z jej twarzy.
Spierdalaj, Kavanagh.
Nie ma mowy, żebyś pomagała. Ana i ja nie mamy tego rodzaju relacji. Poza tym, nie mogę oszczędzić czasu.
Wracam do pokoju Any i zamykam za sobą drzwi, zasłaniając Kavanagh i jej pogardę.
Natychmiast jestem zaspokojony przez czarującą Anę Steele, która jest bez tchu i czeka na mnie na łóżku. Ustawiam wino na jej stoliku przy łóżku, biorę paczkę prezerwatywy z swoich spodni i umieszczam ją obok wina, następnie zdejmuję spodnie i bieliznę, uwalniając swoja erekcję.
Biorę łyk wina, o dziwo, nie jest złe, i patrzę w dół na Anę. Ona nie mówi ani słowa. Jej twarz odwrócona jest do mnie, usta są rozchylone z niecierpliwości. Biorę kieliszek, siadam na niej okrakiem raz jeszcze.
-Jesteś spragniona, Anastasio?
-Tak - szepcze.
Biorę łyk wina, Opieram się i całuję ją, wlewając wino w jej usta. Ona połyka to i słyszę słaby pomruk uznania.
-Więcej? - pytam.
Kiwa głową, uśmiechając się, a ja to zobowiązuje.
-Nie posuwaj się za daleko; wiemy, że twoja zdolność do alkoholu jest ograniczona, Anastasio - drażnię, a jej usta wyginają się w największy uśmiech. Pochylając się, pozwalam sobie wlać jeszcze raz drinka do jej ust, a ona wije się pode mną.
-Czy tak jest 'miło'? - pytam i kładę się obok niej.
Ona uspokaja się, jest teraz poważna, ale oddycha gwałtownie.
Kolejny raz biorę łyk wina, tym razem z dwoma kostkami lodami. Kiedy ją całuję, wciskam mały odłamek lodu w jej wargi, a następnie zostawiam ślad pocałunkiem lodowym na jej pachnącej skórze od jej gardła do pępka. Nie, to inny odłamek i trochę wina.
Ona wciąga powietrze.
-Teraz musisz być nieruchomo. Jeśli będziesz się ruszać, Anastasio, wylejesz wino na całe łóżko - mój głos jest niski, a ja znowu całuję ją tuż powyżej pępka. Jej biodra się poruszają. - O nie. W przypadku rozlania wina, będę musiał cię ukarać, panno Steele.
Ona jęczy w odpowiedzi, ściągam krawat..
Wszystkie dobre rzeczy się kończą, Ana...
Uwalniam każdą z jej piersi z jej biustonosza. Jej piersi są wrażliwe, podobają mi się. Powoli drażnię oba swoimi ustami.
-A to jest 'miłe'? - szeptam, delikatnie ściskam jej brodawkę. Jej usta wiotczą się nieme.
-Ah.
Biorę kawałek lodu w usta, powoli wytrapiam go w jej mostek do jej sutka, krążąc wokół niego lodem. Ona jęczy pode mną. Biorę lód do swoich palców, ja nadal torturuję każdy sutek z chłodnymi ustami i pozostałym kostkiem lodu, który topnieje w palcach. Jęcząc i dysząc pode mną, napina się, ale udaje się jej pozostać w bezruchu.
-W przypadku rozlania wina, nie pozwolę ci dojść - ostrzegam.
-Och. Proszę. Christian. Sir. Proszę - błaga.
Och, chcę zobaczyć jej użycie tych słów.
Jest nadzieja.
Nie jest to "nie".
Palce przebiegami po jej ciele, aż do jej majtek, drażnię jej miękką skórę. Nagle jej miednica wygina się, rozlewając wino i topniejący lód wypada z jej pępka. Szybko zbieram go w usta, całując i ssąc go na jej ciele.
-Och, Anastaso, poruszyłaś się. Co ja mam z tobą zrobić? - wsunąłem palce w jej majtki i dotykam jej łechtaczki.
-Ach! - skomle.
-Och, kochanie - szepczę z szacunkiem. Ona jest mokra. Bardzo mokra.
Widzisz. Zobacz, jak miłe to jest.
Wciskam swój środkowy palec w nią, a ona drży.
-Tak szybko na mnie gotowa - szemram i naciskam palcem powoli, wywołując u niej długie i słodkie jęki. Jej miednica zaczyna się podnosić, bardziej wbijając w siebie mój palec.
Och, ona chce tego.
-Zachłanna z ciebie dziewczyna - mój głos jest nadal niski, a ona rusza się, drażnię ją swoim kciukiem naciskając na jej łechtaczkę, męczę ją.
Ona krzyczy, jej ciało wije się pode mną.. Chcę zobaczyć wyraz jej twarzy, a sięgające z swojej drugiej strony, zdejmuję jej koszulkę z jej głowy. Otwiera oczy, mrugając w miękkim świetle.
-Chcę cię dotknąć - mówi, jej głos jest ochrypły i pełny potrzeby..
-Wiem - oddycham i całuję ją, utrzymując cały czas nieustający rytm swoimi palcami i kciukiem. Ona smakuje winem i potrzebą, i Aną. Ona całuje mnie z powrotem. Utrzymuję ja w miejscu i nadal ja całuję, pieprząc ją palcem. Jej nogi sztywnieją, przestaję.
Och, nie, kochanie. Nie jesteś jeszcze gotowa na dojście.
Poruszam trzema palcami podczas gdy całuje jej ciepłe, słodkie usta. Dokładam jeszcze piaty palec do niej, nucę miękko i powolnie do jej ucha:
-To twoja kara, tak blisko, a jednak tak daleko. Czy to jest 'miłe'?
-Proszę - ona szepcze.
Boże, chciałbym usłyszeć jej żebranie.
-Jak mam cię przelecieć, Anastasio?
Moje palce zaczynają ponownie się ruszać i jej nogi zaczynają się trząść, a ja delikatnie wyjmuję swoją rękę jeszcze raz.
-Proszę - oddycha tak ledwo ja słychać.
-Czego chcesz, Anastasio?
-Ciebie... teraz - ona błaga.
-Czy mam cię pieprzyć w ten sposób, albo w ten sposób, albo w ten sposób? Istnieje nieskończony wybór - mruczę.
Wyjmuję prezerwatywę z folii i klęczę między jej nogami. Patrzę w jej oczy. Ściągam jej majtki i rzucam je na podłogę. Jej oczy są ciemne, pełne obietnicy i tęsknoty. Powoli umieszczam prezerwatywę.
-A to jest 'miłe'? - pytam, gdy owijam swoja rękę wokół swojej erekcji.
-To był żart - ona szepcze..
Żart?
Dziękuję.. Panie.
Nie wszystko jest stracone.
-Żart? - pytam, gdy moja ręka przesuwa się w górę i w dół mojego fiuta.
-Tak. Proszę, Christian - błaga.
-Śmiejesz się teraz?
-Nie - jej głos jest ledwo słyszalny, ale trochę mówi mi wszystko, co musi wiedzieć.
Oglądając ją wiem, że mnie potrzebuje... mógłbym eksplodować w ręku, patrząc na nią. Chwytam ją i odwracam na brzuch, jej tyłek jest w powietrzu. To jest zbyt kuszące. Uderzam ją w tyłek, a następnie zanurzam się w jej wnętrzu.
O, kurwa. Ona jest tak gotowa.
Ona zaciska się wokół mnie i krzyczy, gdy dochodzi.
Kurwa. To zbyt szybkie.
Trzymając jej biodra w miejscu, pieprzę ją mocno przez jej orgazm. Zaciskam zęby, zaczyna znowu mieć orgazm.
No dalej, Ana. Znowu.
Jęczy i skomle pode mną, pot pojawia się na jej plecach.
Jej nogi zaczynają drżeć.
Ona jest blisko.
-No dalej, Anastasio, znowu - warczę i jakimś cudem jej orgazm wypełnia jej ciało. Dziękuję, kurwa. Bez słowa, wlewam się w niej.
Słodki Panie. Padam na nią. To było męczące.
-A to było 'miłe'? - szeptam jej do ucha, gdy próbuję zebrać oddech.
Leży płasko na łóżku, dysząc, wstaję z niej i zdejmuję nieszczęsną prezerwatywę. Szybko się ubieram. Kiedy kończę, rozwiązuję krawat i uwalniam jej nadgarstki. Obracam ją, ona wyciąga ręce i zakładam jej biustonosz. Okrywam ją prześcieradłem i kładę się obok niej, wsparty na łokciu.
-To było naprawdę miłe - mówi z figlarnym uśmiechem.
-No i znowu używasz tego słowa - warczę cicho.
-Nie podoba ci się to słowo?
-Nie. W ogóle mi nie odpowiada ono.
-Och, nie wiem... wydaje mi się, że mam bardzo korzystny wpływ na ciebie.
-Bardzo korzystny wpływ, tak? Czy możesz nie ranić mojego ego, panno Steele?
-Nie sądzę, że jest coś nie tak z twoim ego - jej grymas jest ulotny.
-Myślisz?
Dr Flynn miałby wiele do powiedzenia na ten temat.
-Dlaczego nie lubisz być dotykany? - pyta, jej głos jest słodki i delikatny.
-Po prostu ie lubię i już - całuję ją w czoło, aby odciągnąć ją od tej linii przesłuchań. - Ten e-mail to był tylko żart?
Ona przepraszająco wzrusza ramionami.
-Rozumiem. A więc bierzesz pod uwagę moją propozycję?
-Niemoralną propozycję... Tak. Chcę jednak omówić kilka kwestii.
Dziękuję za to, kurwa.
Nasza umowa jest nadal w grze. Moja ulga jest wyczuwalna. Mogę prawie spróbować.
-Byłbym rozczarowany, jeśli by ich nie było.
- Zamierzałam wysłać ci to w mejlu, ale można powiedzieć, że mi przerwałeś.
-Stosunek przerywany.
-Widzisz? Wiedziałam, że gdzieś tam masz poczucie humoru - światło w jej oczach tańczy z radości.
-Tylko niektóre rzeczy są zabawne, Anastasio. Myślałam, że mówisz 'nie', że nie będzie żadnej dyskusji.
-Nie wiem jeszcze. Nie podjęłam decyzji. Będziesz zakładał mi obrożę?
Jej pytanie mnie zaskakuje.
-Widzę, ze się przygotowałaś. Nie wiem, Anastasio. Jeszcze nigdy tego nie robiłem.
-A tobie ktoś to zakładał? - pyta.
-Tak.
-Pani Robinson?
-Pani Robinson? - śmieję się głośno. -Powiem jej, że ja tak nazwałaś; będzie zachwycona.
-Nadal regularnie z nią rozmawiasz? - jej głos jest piskliwy z szoku i oburzenia.
-Tak - dlaczego to jest taka wielka sprawa?
-Rozumiem - teraz jej głos jest obcięty. Jest zazdrosna? Czemu? Nie rozumiem.
-Więc masz kogoś, z kim omawiasz swoje niekonwencjonalne życie, ale nie ze mną - jej głos jest zuchwały, ale po raz kolejny nazywa mnie gównem.
-Nie sądzę, bym kiedykolwiek myślał o tym w ten sposób. Pani Robinson jest częścią tego stylu życia. Mówiłem ci,
ona jest teraz dobrą przyjaciółką. Jeśli chcesz, mogę przedstawić ci którąś z moich uległych. Mogłabyś z nią porozmawiać.
-Czy to jest Twój pomysł na żart?
-Nie, Anastasi0 - jestem zaskoczony jej gwałtownością i potrząsam głową, ale wzmacniam swoja odmowę. To normalne, że kontaktuję się z byłymi uległymi, że ich dominujący wie, co robi.
-Nie, sama się tym zajmę, dziękuje bardzo - mówi i podciąga kołdrę pod brodę.
Co? Ona jest zdenerwowana?
-Anastasio, ja... nie chciałem cię urazić.
-Nie jestem obrażona. Jestem zbulwersowana.
-Zbulwersowana?
-Nie chcę rozmawiać z żadną z twoich byłych dziewczyn.. niewolnic.. uległych.. jak tam je nazywasz.
Och.
-Anastasio Steele, jesteś zazdrosna? - brzmię oszołomiony.. bo jestem. Robi się czerwona, a ja wiem, że znalazłem korzeń jej problemu. Jak, do diabła, ona może być zazdrosna?
Kochanie, miałem życie przed tobą.
Bardzo aktywne życie.
-Zostajesz? - zaskakuje mnie.
Co? Oczywiście, że nie.
-Rano mam spotkanie w Heathmanie. Poza tym już ci mówiłem, że nie sypiam z dziewczynami, niewolnicami, uległymi ani z nikim. Ostatni weekend stanowił wyjątek. To się więcej nie powtórzy.
Wydyma usta.
-Cóż, jestem już zmęczona - mówi.
Kurwa.
-Wyrzucasz mnie?
To się nie uda.
-Tak.
Co do cholery?
Rozbrojona znowu panna Steele.
-No to mamy kolejny pierwszy raz - mruczę.
Wyrzuca mnie. Nie mogę w to uwierzyć.
-Więc nie chcesz, omówić teraz? Umowę? - pytam, jako pretekst do przedłużenia pobytu.
-Nie - pomrukuje. Jej rozdrażnienie jest irytujące i jeśli będzie naprawdę moja, to nie będzie to tolerowane.
-Boże, chętnie spuściłbym ci porządne lanie. Poczułabyś się znacznie lepiej, no i ja także - mówię.
-Nie można mówić takich rzeczy. Jeszcze nic nie podpisałam - jej oczy migoczą z przekory.
Och, kochanie, mogę to powiedzieć. Po prostu nie mogę tego zrobić. Nie, dopóki mi nie pozwolisz,
-Człowiek może marzyć, Anastasio.
-Środa? - wciąż chcę tego. Ona jest tak trudna. Krótko ją całuję.
-Środa - zgadza się i ulżyło mi po raz kolejny. - Odprowadzę cię. Potrzebuję chwili, okej? - dodaje tonem bardzo miękkim.
Niechętnie wstaję z łóżka
-Podaj mi, proszę, spodnie - mówi, wskazując na nie.
Wow. Panno Steele, może to być apodyktyczny drobiazg.
-Tak, proszę pani - próbuję ukryć uśmieich, Ale ona zwęża oczy. Ona wie, że drwię z niej, ale nic nie mówi, gdy zakłada spodnie.
Idę z nią do salonu.
Otwiera drzwi, ale ona wpatruje się w swoje ręce.
Co się dzieje?
-Wszystko w porządku? - pytam, przesuwając delikatnie kciukiem po jej wardze. Być może ona nie chcę, bym szedł, albo być może, nie może się doczekać, bym ją zostawił?
-Tak - mówi, jej głos jest miękki i stonowany. Nie jestem pewien, ale jej wierzę.
-Środa - przypominam ją. Zobaczę ją. Schylam się i całuje ją, a ona zamyka oczy.
A ja nie chcę iść. Nie z jej niepewności na mojej głowie. Trzymam jej głowę i pogłębiam pocałunek, a ona odpowiada, przyciskając swoje usta do moich.
Och, kochanie, nie poddawaj się. Spróbuj.
Ona chwyta moje ramiona, całując mnie, a ja nie chcę przestać. Ona jest odurzająca. Jest cicha. Niechętnie wycofuję się i przyciskam czoło do jej czoła.
Jest bez tchu tak, jak ja.
-Anastasio, co ze mną robisz?
-Mogę powiedzieć to samo do ciebie - szepcze.
Wiem, że muszę odejść. Ona mnie wypycha za drzwi, a ja nie wiem dlaczego. Całuję ją w czoło i idę ścieżką do Audi R8. Stoi w drzwiach, oglądając mnie. Nie idzie. Uśmiecham się zadowolony, ze wciąż patrzy, gdy wsiadam do samochodu.
Kiedy patrzę wstecz, odeszła.
Cholera. Co się stało? Nie pomacha mi na pożegnanie?
Uruchomiłem samochód i rozpocząłem jazdę z powrotem do Portland, analizując to, co zaszło między nami.
Ona wysłała mi e-mail.
Poszedłem do niej.
Pieprzyłem ją.
Wypchnęła mnie, zanim byłem gotowy do wyjścia.
Muszę wyłączyć te wspomnienia.
Ale chcę ją. Musi podpisać.
Czy to tylko pościg? Czy to jest to, co mnie nakręca? A może to ona?
Kurwa, nie wiem. Ale mam nadzieję, że dowiem się więcej w środę. Cholernie miło spędziłem dzisiaj z nią wieczór. Uśmiecham się w lusterku i wjeżdżam do garażu hotelu.
Kiedy jestem z powrotem w swoim pokoju siadam przed swoim laptopem.
Skoncentruj się na tym, co chcesz, gdzie chcesz być.
Czy to nie jest to, czym zawsze mnie nęka Flynn?

Od: Christian Grey
Temat: Ten wieczór
Data: 23 maja 2011 23:16
Do: Anastasia Steele
Panno Steele,
Czekam na notatki z umowy.
Do tego czasu, śpij dobrze, kochanie.
Christian Grey
CEO, Szary Enterprises Holdings, Inc.

I chcę dodać, ' Dziękuję za kolejny wieczór..' ale to wydaje się być trochę przesadzone.
Odkładam swój laptop na bok, ponieważ Ana może już prawdopodobnie spać, odbieram raport Detroit i kontynuuje czytanie.

*************
Mamy drugą część 8 rozdziału! :)
Nie będę się tak dzisiaj rozpisywać. Chcę tylko poinformować, ze juz sie konczą wakacje i rozdziały teraz będą dodawane nie tak często. Teraz idę do  gimnazjum i będę musiała cały rok szkolny zakuwać do egzaminów. Chcę mieć też dobrą średnia by później się wybrać do dobrej szkoły :) Tak myslę, że jak będę miała czas to rozdziały będę dodawać co 2- 3 tygodnie.I tak już za niedługo będzie dostępna książka, więc inni, którzy czytali to tłumaczenie zapewnie kupia sobie książkę i to ją będą czytać. Ale to nic. Mam nadzieję, że ktoś zostanie i będzie czytał moje tłumaczenie.
DZIĘKUJE!! <3

Jeżeli są jakieś błędy, lub nieporozumienia - przepraszam!
Przeczytałeś/aś - skomentuj!!!

1 komentarz :