27 maj 2016

ŚRODA, 25 MAJA, 2011 (2 CZĘŚĆ)

– Masz rację. Tak postępuję – przyznaję. – W prawdziwym życiu używasz każdej dostępnej
broni. To nie zmienia faktu, że bardzo cię pożądam. Tu. Teraz. – I moglibyśmy się pieprzyć tu
i teraz. Wiem, że jesteś zainteresowana, Anastasio. Słyszę, że szybciej oddychasz. – Chciałbym
czegoś spróbować. – Naprawdę chcę wiedzieć, czy potrafi zachować milczenie i czy potrafiłaby
to robić, bojąc się, że zostanie nakryta.
Kolejny raz marszczy czoło; jest zagubiona.
– Gdybyś była moją uległą, nie musiałabyś o tym myśleć. To byłoby łatwe. Nie musiałabyś
podejmować tych wszystkich decyzji, martwić się tymi wszystkimi nużącymi myślowymi
procesami, które za nimi stoją, tym: „Czy to właściwe?”, „Czy tu można?”, „Czy teraz można?”.
Nie musiałabyś się martwić żadnym z tych drobiazgów. Tym bym się zajmował jako twój pan.
I w tej właśnie chwili wiem, że mnie pożądasz, Anastasio.
Odrzuca włosy i jeszcze bardziej marszczy czoło, gdy oblizuje wargi.
O, tak. Pożąda mnie.
– Mogę ci to powiedzieć, bo twoje ciało cię zdradza. Ściskasz uda, jesteś zarumieniona
i szybciej oddychasz.
– Skąd wiesz o moich udach? – pyta cienkim głosem, zszokowana, jak sądzę.
– Poczułem, że obrus się poruszył, i moja hipoteza jest oparta na latach doświadczeń. Mam
rację, no nie?
Przez chwilę milczy i patrzy w bok.
– Nie skończyłam karboneli – mówi wymijająco, ale nadal zarumieniona.
– Wolisz ją ode mnie?
Patrzy mi w twarz. Jej oczy są wielkie, źrenice ciemne, rozszerzone.
– Myślałam, że chciałeś, żebym zmiotła talerz do czysta.
– W tej chwili, panno Steele, mam w dużym poważaniu, czy jesz, czy nie.
– Christianie, nie walczysz fair.
– Wiem. Nigdy nie walczyłem fair.
Wpatrujemy się w siebie, tocząc psychologiczną batalię, oboje świadomi erotycznego
napięcia, które rozciąga się między nami nad stołem.
Proszę, zrobisz po prostu to, co ci kazano? Błagam ją wzrokiem. Ale w jej oczach błyszczy
zmysłowe nieposłuszeństwo i uśmiech unosi wargi. Nadal nie odrywając ode mnie wzroku, sięga
po łodygę szparagów i celowo zagryza wargę.
Co ona robi?
Bardzo powoli wsuwa do ust czubek łodygi i ssie ją.
O jasna cholera.
Bawi się mną – niebezpieczna taktyka, która sprawi, że będę musiał zerżnąć ją na tym
stole.
Przyglądam się zahipnotyzowany, twardniejąc w sekundzie.
– Anastasio. Co robisz? – pytam ostrzegawczo.
– Jem mojego szparaga – mówi z nieśmiałym uśmieszkiem.
– Ja myślę, że bawisz się mną, panno Steele.
– Ja tylko kończę moje danie, panie Grey. – Jej wargi wyginają się jeszcze wyżej, powoli,
zmysłowo, i żar między nami podskakuje o kilka stopni. Naprawdę nie ma pojęcia, jaka jest
sexy… Już mam się na nią rzucić, gdy kelner puka i wchodzi.
Niech to diabli.
Pozwalam mu pozbierać talerze, po czym znów skupiam uwagę na pannie Steele. Ale
zmarszczka na czole powróciła i Anastasia skubie skórki palców.
Do diabła.
– Masz ochotę na deser? – pytam.
– Nie, dziękuję. Myślę, że chyba powinnam iść – mówi, nadal wpatrując się w ręce.
– Iść? – Odchodzi?
Kelner szybko znika z talerzami.
– Tak – mówi Ana zdecydowanym tonem. Wstaje do wyjścia. Ja też wstaję, automatycznie.
– Oboje mamy jutro ceremonię rozdania dyplomów.
To w cale n ie idzie tak, jak było w plan ie.
– Nie chcę, żebyś poszła – wyznaję, bo to prawda.
– Proszę, muszę iść – upiera się.
– Dlaczego?
– Bo dałeś mi wiele do przemyślenia i potrzebuję jakiegoś dystansu. – W oczach ma prośbę,
żebym pozwolił jej odejść.
Ale tak daleko posunęliśmy się w negocjacjach. Poszliśmy na kompromisy. Możemy się
postarać, by to zadziałało. Muszę się postarać, żeby zadziałało.
– Mógłbym cię zmusić, żebyś została – mówię, wiedząc, że potrafiłbym ją uwieść w tej
chwili, w tym pomieszczeniu.
– Tak, bez problemu, ale nie chcę, żebyś to zrobił.
Moje akcje dołują – przeceniłem swoje możliwości. Nie tak wyobrażałem sobie zakończenie
tego wieczoru. Sfrustrowany przeczesuję włosy rękami.
– Wiesz, kiedy wpadłaś do mojego gabinetu, żeby zrobić ze mną wywiad, byłaś cała: „Tak,
proszę pana”, „Nie, proszę pana”. Myślałem, że jesteś urodzoną uległą. Ale tak szczerze mówiąc,
Anastasio, nie jestem pewien, czy masz jedną uległą kość w swoim powabnym ciele. – Pokonuję
kilka dzielących nas kroków i patrzę w oczy, które błyszczą determinacją.
– Może masz rację – mówi Ana.
Nie. Nie. Nie chcę mieć racji.
– Chcę dostać szansę, by zbadać możliwość, czy jesteś uległą. – Pieszczę kciukiem jej twarz
i dolną wargę. – Nie znam żadnego innego sposobu, Anastasio. Taki jestem.
– Wiem – mówi.
Opuszczam głowę tak nisko, że wiszę ustami nad jej ustami i czekam, aż je uniesie
i zamknie oczy. Chcę dać jej krótki, czysty pocałunek, ale gdy nasze wargi się spotykają, przylega
do mnie, nagle zaciska ręce w moich włosach, otwiera przede mną usta, napiera językiem.
Przyciskam rękę do jej krzyża, przytulam ją do siebie i pogłębiam pocałunek, odpowiadając
rozpaleniem na jej rozpalenie.
Chryste, pożądam jej.
– Nie mogę cię przekonać, żebyś została? – szepczę przy kąciku jej ust, gdy moje ciało
reaguje, twardniejąc z pożądania.
– Nie.
– Spędź ze mną noc.
– I nie dotykać cię? Nie.
Do cholery. Mrok rozwija we mnie swoje zwoje, ale go ignoruję.
– Ty nieznośna dziewczyno – mruczę i odsuwam się, bacznie wpatrzony w napiętą, posępną
twarz.
– Jak myślisz, dlaczego mówisz mi do widzenia?
– Bo wychodzę.
– Nie to miałem na myśli, sama wiesz.
– Christianie, muszę o tym pomyśleć. Nie wiem, czy mogę wejść z tobą w taki związek,
jakiego chcesz.
Zamykam oczy i opieram się czołem o jej czoło.
Czego się spodziewałeś, Grey? Ona nie jest do tego stworzona.
Biorę głęboki oddech i całuję ją w czoło, a potem wsuwam nos w jej włosy, wciągając słodką
jesienną woń i starając się zapamiętać ją na zawsze.
To byłoby na tyle. Wystarczy.
Cofam się i uwalniam ją z uścisku.
– Jak pani sobie życzy, panno Steele. Odprowadzę cię do holu. – Wyciągam rękę, możliwe,
że po raz ostatni, i jestem zaskoczony bólem, który czuję na tę myśl. Składa swoją dłoń w mojej
i bez słowa idziemy do recepcji.
– Masz bilet parkingowy? – pytam, gdy dochodzimy do holu. Głos mam spokojny,
opanowany, ale w środku jestem cały spięty.
Wyjmuje z torebki bilet i podaje go portierowi.
– Dziękuję za kolację – mówi.
– To była wielka przyjemność. Jak zawsze, panno Steele.
To nie może być koniec. Muszę jej pokazać – zademonstrować, co to wszystko znaczy, co
możemy razem zrobić. Pokazać, co możemy robić w pokoju zabaw. Wtedy będzie wiedziała. To
może jedyny sposób, by uratować tę transakcję. Szybko odwracam się do Any.
– W tym tygodniu przeprowadzasz się do Seattle. Jeśli podejmiesz właściwą decyzję, mogę
się z tobą spotkać w niedzielę? – pytam.
– Zobaczymy. Może – mówi.
To nie znaczy „nie”.
Zauważam gęsią skórkę na jej ramionach.
– Teraz jest chłodniej, nie masz kurtki? – pytam.
– Nie.
Ta kobieta potrzebuje opieki. Zdejmuję marynarkę.
– Proszę. Nie chcę, żebyś się przeziębiła. – Nakładam marynarkę na jej ramiona, a ona otula
się nią, zamyka oczy i wciąga głęboko powietrze.
Czy jest uzależniona od mojego zapachu? Tak jak ja od jej?
Może nie wszystko stracone?
Boy doprowadza wiekowego garbusa.
Co to jest, u diabła?
– Tym jeździsz? – To musi być starsze niż dziadek Theodore Roosevelt. Jezu! Boy wręcza jej
klucze i dostaje ode mnie sowity napiwek. Zasłużony dodatek za pracę w niebezpiecznych
warunkach.
– Czy jest sprawny? – Mierzę Anę rozjuszonym wzrokiem. Jak może być bezpieczna w tej
blaszanej trumnie?
– Tak.
– Dotoczy się do Seattle?
– Tak. Dotoczy się.
– Bezpiecznie?
– Tak. – Usiłuje mnie uspokoić. – Okej, jest stary. Ale jest mój i jest sprawny. Ojczym mi go
kupił. Kiedy sugeruję, że moglibyśmy się postarać o coś lepszego, zdaje sobie sprawę ze znaczenia
moich słów i jej mina zmienia się w jednej chwili.
Na wściekłą.
– Nie kupisz mi żadnego samochodu – mówi wprost.
– Zobaczymy – mówię pod nosem, usiłując zachować spokój.
Otwieram drzwi od strony kierowcy i gdy Ana wsiada do środka, zadaję sobie pytanie, czy
nie powinienem kazać Taylorowi zawieźć ją do domu. Do cholery. Przypominam sobie, że ma
wychodne.
Kiedy tylko zamknęła drzwi, opuszcza okno powoli… upiornie powoli.
Na litość boską!
– Jedź ostrożnie – warczę.
– Do widzenia, Christianie – mówi i głos ją zawodzi, jakby walczyła z płaczem.
Niech to szlag. Cała irytacja i lęk o jej bezpieczeństwo znikają i w ich miejsce wyrasta
poczucie bezsilności, gdy jej samochód odjeżdża w górę ulicy.
Nie wiem, czy znów ją zobaczę.
Stoję na chodniku jak idiota, czekając, aż światła pozycyjne garbusa znikną w mroku nocy.
Kurwa mać. Czemu to się do tego stopnia popierniczyło?
Wracam długim krokiem do hotelu, kieruję się do baru i zamawiam butelkę sancerre.
Zabieram ją ze sobą i idę do pokoju. Laptop na biurku jest otwarty i przed odkorkowaniem wina
siadam przy nim i zaczynam pisać e-mail.

Od: Christian Grey
Temat: Dzisiejszy wieczór
Data: 25 maja 2011 22:01
Do: Anastasia Steele
Nie rozumiem, dlaczego uciekłaś dziś wieczór. Mam szczerą nadzieję, że Cię
zadowoliłem i odpowiedziałem na wszystkie Twoje pytania. Wiem, że dałem Ci bardzo
dużo do myślenia, i mam gorącą nadzieję, że zastanowisz się głęboko nad moją
propozycją. Naprawdę chcę, żeby nasz układ zaskoczył. Zabierzemy się do tego powoli.
Zaufaj mi.
Christian Grey
Prezes Grey Enterprises Holdings, Inc.

Patrzę na zegarek. Dojazd do domu zajmie jej co najmniej dwadzieścia minut, pewnie dłużej
w tej blaszanej trumnie. Wysyłam e-maila Taylorowi.

Od: Christian Grey
Temat: Audi A3
Data: 25 maja 2011 22:04
Do: J.B. Taylor
Proszę dostarczyć mi tu jutro audi.
Dzięki
Christian Grey
Prezes Grey Enterprises Holdings, Inc.

Otworzywszy butelkę, nalewam sobie sancerre do kieliszka, biorę książkę, siadam i czytam,
usiłując się skupić. Wciąż uciekam wzrokiem do komputera. Czy Ana odpowie?
Gdy minuty mijają, mój niepokój sięga zenitu; czemu nie odpowiedziała na mój e-mail?
O 23:00 wysyłam jej SMS-a.
Dojechałaś bezpiecznie do domu?
Ale nie dostaję żadnej odpowiedzi. Może poszła prosto do łóżka. Przed północą znów wysyłam jej e-maila.

Od:
Christian Grey
Temat: Dzisiejszy wieczór
Data:
25 maja 2011 23:58
Do
: Anastasia Steele
Mam nadzieję, że dojechałaś do domu tym Twoim samochodem.
Daj mi znać, czy wszystko u Ciebie w porządku.
Christian Grey
Prezes Grey Enterprises Holdings, Inc.

Zobaczę ją jutro na uroczystości wręczenia dyplomów i dowiem się, czy mnie odrzuca. Z tą
przygnębiającą myślą rozbieram się, wchodzę do łóżka i patrzę w sufit.
Naprawdę spierniczyłeś tę transakcję, Grey.



*************
Wybaczcie, że od dwóch tygodni nic nie dodawałam, ale z jednej strony nie miałam ochoty, a z drugiej zbliża się rok szkolny i jest czas na poprawianie ocen.

Jeżeli są jakieś błędy, lub nieporozumienia - przepraszam!
Przeczytałeś/aś - skomentuj!!!

2 komentarze :

  1. Musze przyznać, że masz niezły tupet. Publikując książkę objętą prawami autorskimi naruszasz prawo. I nie ma znaczenia, czy troszczysz się o biedne czytelniczki nie mogące pozwolić sobie na zakup książki, czy robisz to dla poklasku. Są biblioteki publiczne i uwierz mi, jeśli kogoś nie stać na książkę, może z takiej formy skorzystać. Istnieją targi wymiany książek, pchle targi i inne kramy, gdzie można książkę nabyć tanio lub nawet za darmo.
    Skoro chcesz prowadzić bloga, może spróbuj sama coś napisać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow jak super od września szukałam książki i wreszcie ją znalazłam dziękuję

    OdpowiedzUsuń